25.12.2011

Wesołych Świąt!

Nasza Wigilia była ciepła, wesoła i zdrowa. W tym roku pierwszy raz świętowaliśmy sami i wcale nie było smutno, ale jak miało być smutno z takim kochanym brzdącem!
Na stole pojawiły się tylko trzy dania sałatka ze śledzi, którą Irysia wcinała z apetytem, także dość ostry
kremowy barszcz z uszkami z farszem grzybowym i na końcu łosoś ze szpinakiem w cieście francuskim, pycha!
A oto dowod

Irysiowy barszcz nietknięty, ale tego się spodziewałam.


A oto obiecane zdjęcia dirndl







Wesołych Świąt!

22.12.2011

Czwartek był...

pozytywny! Ludziska kochane ile ja dzisiaj zrobiłam. Czuję, że nazbierałam dużo dobrych kamyczków.
Byłam dzisiaj z dzieckiem na Kinderturnen / dziecięcym sporcie. Potem dziecko, jak nie dziecko w aucie mi zasnęło o 10.50 i spało do 14.30. Dzięki temu wysłałam kartki świąteczne, byłam w pasmanterii, skończyłam
dirndl dla Irysi (zdjęcia po Wigilii), skończyłam koszyczek na widelczyki i łyżeczki, o:


Zapomniałam się pochwalić, co mi mój kochany mąż zrobił

Nie, nie chodzi o kawę.



O foremkę! Najwspanialszą foremkę na świecie, która robi przesympatyczne i praktyczne ciastka na brzeg
kubka lub filiżanki (Paulinko używam, a jak! )

A oto mój mały Kikaninchen, kto ogląda niemieckie bajki, ten wie o co chodzi.
Kawałek papieru, a stał sie najukochańszą maskotką na cały dzień.

 I od razu znalazł miejsce w skrzynce skarbów.
Na następnych zdjęciach zupa cebulowa. Chwalę się, ponieważ dziecko ma okres nie jedzenia i kto
by pomyślał, że cebulowa będzie smakować...I to z grzankami z chleba razowego, bo takim dziecko pluje dalej niż widzi.





No i proszę, można?  Można!
Dobranoc!

18.12.2011

W paski i Mikołaje.

Wczorajsze popołudnie, niedzielne wcale nie było leniwe. Mąż zabrał Irysię do Omi, a ja zasiadłam do komputera, stąd wczorajszy wpis. Zadbałam o moją fryzurkę, a także... szyłam!!! Jak mi to dobrze zrobiło.
Bo muszę się do czegoś przyznać, mam początki depresji. Ale nie daję się i chodzę na terapię.
Wiem, że będzie tylko lepiej. Ale dosyć już. Ja szyłam nareszcie, po kilku miesiącach abstynencji!
A oto efekty:
I profesjonalny projekt. Jak widzicie jest to dirndl, niemiecka ludowa sukienka, a mi zostaje jeszcze
do uszycia fartuszek. A jak mi dziecko pozwoli, to zrealizuje jeszcze jeden plan. O, pranie się skonczyło.
Do następnego razu!

Teraz

    Świąteczne ozdoby gotowe. Może coś jeszcze dodam, ale jak już będzie choinka.
Adwentowe ciasteczka już zjedzone, a robiłam dwa razy. Zostało jeszcze trochę pralinek.
Ale tych pewnie też za chwilkę zabraknie. I dobrze.
W tym roku nie miałam euforii w ozdabianiu mieszkania, jednak efekt mi się podoba.








Wieniec zrobiłam sama, hurrraaaa!
 Tę piękną gwiazdę dostałam od Ani, a jak się tę gwiazdę robi możecie znaleźć w internecie.
Nie zabrakło również adwentowego wieńca, przed kilkoma tygodniami zrobiłam dwa, dla Omi i dla nas.
 Chyba zgubiłam zdjęcie naszego wieńca, trudno.

Z ważnych wiadomości: dziecko nam urosło! A konkretnie stopy dziecka. Nosi teraz rozmiary 24 i 25.
A dziwiłam się, że mała tak często chodzi na palcach. Coś mojego małża tknęło dzisiaj i wymierzył Irysi
stopę patyczkiem, 15,5 cm, w dotychczasowe buciki patyczek nie wszedł. Teraz dziecię dumnie paraduje
w nowych bucikach (miałam zapas, tak na wszelki wypadek-matczyny zmysł, hihi).

Dalsze wiadomości dotyczą rownież Irysi. Zaczęła myć zęby szczoteczką elektryczną, na zmianę
z nieelektryczną. Zaraz po tym jak zje coś pysznego od Pana Reniferka. Mamy świetną zabawę.



Zabawę mamy zwłaszcza w nocy, gdy dziecię nie chce spać, bo wyspało się za dnia. Zaczęło się to ok. 3 tygodni temu. Iris zasypia po południu po 17, 18tej. Przez pierwszą godzinę nie można jej obudzić.
Jest wyspana i wieczorem po 20, 21ej nie ma zamiaru zasnąć, ani siedzieć w łóżku. Wczoraj pobiła rekord:
zasnęła o 1.30 w nocy. Kogoś to oburza? A pomyśleliście o biednych rodzicach, którzy siedzą z dzieckiem tak długo? Jak czujemy się w dzień? Kiepsko, ponieważ dziecię wstaje o normalnej porze, czyli o ósmej rano. Dochodzi do tego trochę stresu, bo Iris ma teraz okres niejedzenia. Myślałam nawet, żeby zgłosić
się z nią do lekarza, ale po co? Żeby, kolejny raz usłyszeć, że to normalne? Zapewnienia pani doktor działają krótko. Na szczęście ostatniej niedzieli Omi opowiedziała o swoim najmłodszym dziecku, kiedy to miało
4 lata. Omi przeszła dokładnie to samo, tyle jeszcze, że musiała swoje dziecko szukać. Bo mała Corina
chowała się przed zaśnięciem za kanapą n.p.
Dla Iris ważne jest spanie, nie ważne gdzie


Miłego wieczoru i silnych nerwów dla wszystkich, którzy mają podobne niespodzianki od życia.
Do zobaczenia.