15.08.2012

Święto, które okazało się być dniem roboczym

Dzisiaj było święto. Z tego powodu wczoraj pędziłam z Irysią zrobić zakupy, bo przecież sklepy będą zamknięte,
a nam się piękne śniadanie marzy i ciasto.
Z tego pośpiechu zapomniałam kupić jajka, no trudno, niech będzie piękne śniadanie... i było.
Cały dzień był piękny. Wymyśliliśmy sobie wycieczkę statkiem, na którą nie zdążyliśmy,
a po drodze okazało się, że wszystkie sklepy są otwarte. I tak oto święto okazało się dniem roboczym.
Przynajmniej nad jeziorem nie będzie dużo ludzi skoro wszyscy w pracy. A gdzie tam! Wszyscy nad jeziorem! Miejsce do parkowania trudno znaleźć. A na przystanku setka ludzi, wszyscy też chcą płynąć statkiem!
Poszliśmy na pizzę, to właśnie zrobiliśmy, a statkiem udało nam sie popłynąć dwie godziny później,
kiedy upał już tak nie doskwierał i było o wiele mniej ludzi. Było fantastycznie! Zobaczcie sami

 Tu jeszcze na przystanku

 Już płyniemy

Wielkie stado owiec
 Moje ulubione polne kwiatki, dzisiaj chyba specjalnie dla mnie



 Mamusi też zrobiono łaskawie zdjęcie
 Tami się nie popisała
 Wpłynęliśmy do śluzy, która napęłniła się
do poziomu widocznego po prawej stronie zdjęcia...

 ...będąc piętro wyżej, około 3 m, mogliśmy popłynąć dalej

 W tym miejscu wydobywana jest woda głębinowa, zaopatrująca nie tylko nasze miasto. Te białe słupki
wystające z ziemi, to pompy, była ich tam chyba setka na powierzchni ok. kilometra



 I na zakończenie wycieczki obiecane wcześniej lody.
Byl to pierwszy lód zjedzony przez Irysię w całości,
gdzie na ziemię nie kapnęła ani kropelka.
Dziecko jest coraz bardziej samodzielne

 Spotkaliśmy też nawet sporą rodzinę łabędzi,
liczącą dwoje rodziców i aż pięcioro młodych.
Podobno wróży to dobry rok, ale nie będę obarczać
łabędzi tak dużą odpowiedzialnością.










Obok łabędzi zacumowała rodzina przecudnych
gąsiątek.
Obu rodzinom życzymy dużo zdrówka!
Odwiedzajcie nas co roku!

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen