17.10.2012

Landlust, czyli moje wiejskie tęsknoty

             Jest takie niemieckie czasopismo, które mnie hipnotyzuje, Landlust. Można by ten tytuł tłumaczyć jako Wiejska ochota ;) , ale tu się wkrada mały diablik, więc zaproponuję Wiejskie tęsknoty.
 Jest to pismo przedstawiające wiejski styl życia, który jednak nie zawsze musimy odnaleźć w mieście. Głównie chodzi o folklor w nowym i starym wydaniu, który tworzą oryginalne pomysły, wnętrze domu, babcine przepisy, spacer wśród zieleni i to coś, co można odnaleźć n.p. w starociu odkrytym na jarmarku.
Można tu znaleźć opowieści o ciekawych ludziach, którzy żyją swoją pasję n.p. kamienie, zwykłe kamienie,
a jednak.
Pewien mężczyzna z miejscowości Windach, robi podłogi z małych rzecznych kamieni. Okrągłe, wymyte, lśniące jeszcze od wody urzekają kolorami i formą. On odnalazł w nich duszę. Jego kamienie snują opowieści i grają muzykę podobno samego Bacha.
           Dla mnie Landlust okazał się inspiracją poprzez przepiękne zdjęcia ziół, leśnych zwierząt, poprzez ekologiczne pomysły, czyli nowe ze starego. Dzięki niemu moja kuchnia zyskuje dodatkowe gwiazdki,
a mnie i dziecięciu się tak często nie nudzi. Dzisiaj zrobiłyśmy z córcią lampion ze zurzytych świeczek.
Dopiero jak doszło oblepianie kawałkami bursztynu, które były ostre jak szkło, odesłałam Irysię
do układania puzli (które też zrobiłyśmy same, no dokładniej to ja, ale Irysia za to układa je sama).














Piękny, a zrobienie go proste, jak przepis na zalewajkę!
Natomiast tak wczoraj walczyłyśmy z nudą - ja robiłam ciasto, a Iris je kontrolowała smakowo























Ciotuchna Irysi Erika zrobiła dla niej przepiękną czapkę z kwiatuszkiem. Szybciutko dorobiłam mitenki,
sprawiając Irysi ogromną radochę.



No to pochwaliłam się czym mogłam. Napiszcie mi proszę komentarze, będę bardzo dźwięczna,
bo jednak takie pisanie w przestrzeń potrzebuje zachęty.
Życzę Wam dobrej nocy i idę spać.

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen